Świat jest straszny, ale ja postanowiłem, że jest piękny.
Co robi obserwator końca świata?
Chodzi i podsłuchuje.
Najchętniej w tramwaju, ale może być też w osiedlowym sklepie i pobliskiej przychodni.
Ze spojrzeniem jak u krowy smutnym gapi się przez okno.
No cóż, taki zawód.
A świat zrobił się pod swój koniec niebezpieczny.
Trzeba brać kwas foliowy, witaminę B, popijać nalewką.
Między wizytami w Krysieńce i Pięknym Psie posłuchać pieśni patriotycznych, obejrzeć plakaty przedwyborcze, zadumać się nad tym, czy ludzie są jeszcze w stanie rozumieć siebie nawzajem.
No i przede wszystkim: trzeba mieć rację.
Własne sądy zawsze się potwierdzają. "Na klatce stoją dwie atrakcyjne kobiety, ubrane tak, żeby ich atrakcyjność była zakryta, ale nie zupełnie.
Chciałyśmy porozmawiać – odzywa się blondynka.
Twarz ma szeroką i przyjazną.
Nie bardzo wiem, jak zareagować.
Myślami jestem gdzie indziej, wszystko we mnie kipi i byłbym raczej nieprzyjemnym rozmówcą.
Mimowolnie robię ruch, jakbym chciał zamknąć drzwi bez słowa.
Wtedy druga, brunetka, pyta: Nie obawia się pan końca świata?
Obawiam się?
Nie – odpowiadam niespodziewanie ożywiony.
Raczej czekam.
Niech by raz wreszcie przyszedł".
Opis pochodzi od Wydawcy.
Autor | Bonowicz Wojciech |
Wydawnictwo | Znak |